Do J***

A żebyś się, kurwa, udławił.
Swoją mizoginią pokrytą cieniuteńką warstewką powierzchniowego, rzekomego szacunku do kobiet.
Niestety, polanie lukrem nie sprawi, że nie będzie widać, jak ciasto jest popękane.
Swoim brakiem emocji i niemożnością pojęcia jakże prostego faktu, że życie nie dzieli się na rozdziały, i tekst, że dla Ciebie coś jest zamknięte nie oznacza, że dla kogoś jest nim również.
Wiecznym marudzeniem, jak to trafiasz na złe kobiety, i brakiem refleksji nad tym, że skoro historie się powtarzają, to może przyczyna tkwi w Tobie.
Wmawianiem sobie, że byłam tylko przygodą, podczas gdy tyle mi powtarzałeś, że jestem najbliższą przyjaciółką, pierwszą po rodzinie, zaufaną osobą. Jak to zawsze mam wstęp do Twojej samotni.
Tylko gdy naprawdę tego potrzebowałam, byłeś zajęty lataniem wokół kolejnej laseczki, i dziwnie wyleciały Ci z głowy wszystkie obietnice.
A obietnic się dotrzymuje.
Ciekawe, czy jej też wmawiasz przyjaźń, która będzie trwała, aż Ci się nie znudzi.
Wstrzeliłeś się w okres, gdy potrzebowałam większego zainteresowania i kogoś, kto zachowywał się wobec mnie jak Ty rok temu.
Tylko że teraz gotuję się ze złości, że nakłoniłeś mnie do otwarcia się, obnażenia mojej słabości i wykorzystałeś to, traktując jak zabawkę.
A teraz nazywasz mnie "jedną taką".
Boli.
Szczególnie, że fajny był z Ciebie kumpel, do przekroczenia pewnych granic.
Pamiętam, jak stawałam po Twojej stronie, gdy w zażartych dyskusjach dziewczyny wieszały na Tobie psy. Jak próbowałam pokazać Twoją inną twarz.
Niestety, nie masz innej twarzy. I dlatego tak naprawdę zawsze będziesz sam, traktujac osoby, które chcą być wobec Ciebie w porządku, w taki sposób.
Przykro mi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czasem...

Zew

Oh, my love, now the days are gone