Oplot

Co to było?
Nie lubię mieć chaosu w myślach. Nawet jeśli to przyjemne myśli.

Ciągle mam flashbacki, jak również snuję plany na następny raz.
Co zrobić, o czym opowiedzieć.

Gdybym tylko mogła przestać czuć strach przed powtórką sytuacji z J., byłoby znacznie łatwiej, i mogłabym beztrosko marzyć o pewnej wizji relacji.
Jednak coś wtedy straciłam. Pewną ufność. Jakieś poczucie, że nie da się nic zepsuć.

Boję się.
Boję się konfliktu. Nieporozumienia. Braku zrozumienia dla emocji.
Muszę sobie powtarzać, że są zupełnie innymi ludźmi.

Jednocześnie rosną mi skrzydła.
Gdy spojrzałam w oczy i ujrzałam zmieniające się emocje - od napotkanych na samym początku oczu wystraszonego zwierzęcia okraszonych nerwowym uśmiechem, po sprawiajace wrażenie, że ze szczęscia zaraz popłyną z nich łzy.
Gdy pozbawianie możliwości ruchu i gwałtowne szarpnięcia liny sprawiają ból, sprawia się go z jeszcze większą radością, wiedząc, jak się czuje ten, którego pochwyciłam, splątałam i odebrałam możliwość ruchu.
Nie puszczę Cię. Nie ruszysz się. A teraz śpij.
Wtedy widziałam spokój.
I wzrok lekko nieprzytomny, gdy oglądał ślady sznura na uwolnionych rękach.
Przekonałam się wtedy, że największą przyjemnością i nagrodą jest świadomość, że podarowałam komuś te emocje, gdy po splątaniu metrami liny oczyszcza się głowa, śpi się bez zasypiania, a duch jest wolny.
I radość, bo oto dałam coś komuś, kto staje się dla mnie kimś ważnym.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czasem...

Zew

Oh, my love, now the days are gone